sobota, 6 października 2012

#01 "Tam gdzie kończy się to co zaczęło się tu"




3 lipca 2010


Nadszedł czas wyjazdu. Spakowana i gotowa wsiadłam do naszego samochodu. Jechaliśmy jakieś osiem godzin, większość czasu przespałam,  więc ta podróż nie nudziła mnie tak bardzo. Na miejsce dojechaliśmy  około godziny siedemnastej, na tabliczce informującej przeczytałam "Ostróda". Przejechaliśmy jeszcze kilka kilometrów aż w końcu auto się zatrzymało. Wokół było pełno rozłożonych namiotów, jedne mniejsze , drugie większe, kilka przyczep kempingowych  i kilka drewnianych domków. Zaraz po wyjściu z samochodu popędziłam do jednego z nich, który  wynajmowaliśmy na czas pobytu tutaj, 
gdyż po talk długiej podróży miałam pełny pęcherz.

Kiedy już załatwiłam swoją potrzebę udałam się do samochodu po swoje bagaże. Wszystkie torby rzuciłam w kąt i położyłam się na łóżku w jednym z pokoi. Był on średniej wielkości, miał beżowe ściany i jedną czekoladową na której było okno . Na przeciw znajdowało się łóżko a obok szafka nocna oraz szafa na ubrania.
W tym dniu już nigdzie nie wychodziłam, gdyż było już dosyć późno , nie znałam tu żadnych ścieżek, a i tak nie miałam ochoty. Włączyłam muzykę w słuchawkach i czytałam książkę, którą na szczęście postanowiłam ze sobą wsiąść..
Przez następne kilka dni budziłam się koło dziesiątej i chodziłam z rodzicami nad jezioro, brałam ze sobą książkę , notatnik i długopis, zazwyczaj coś czytałam lub zapisywałam w notatniku, opalając się przy tym, w końcu szkoda marnować wakacje i słońce, które tak bardzo przygrzewało. Nie byłam zadowolona z sposobu spędzania czasu ale musiałam to przetrwać. Tak przy najmniej myślałam , jednak czwartego dnia naszego pobytu coś się zmieniło..
Rano wstałam bardzo wcześnie co nie jest do mnie podobne, próbowałam jeszcze usnąć ale uniemożliwiły mi to hałasy dochodzące z dworu, warkot silników aut i śmiechy ludzi..Postanowiłam się przejść po okolicy i trochę pozwiedzać , skoro i tak nie mogłam już zasnąć. Ubrałam się w (http://stylistki.pl/czerwono-186209/) i wyszłam z domku. Słońce mocno świeciło , od razu po otworzeniu drzwi poczułam falę napływającego ciepła.
Kiedy tak przechadzałam się po łące  dołączyło do mnie kilku nastolatków mniej więcej w moim wieku , no może trochę starsi, w sumie ciężko mi to określić nie przyglądałam się im za bardzo.
Zagadywali do mnie, ja jednak nie byłam zainteresowana rozmową z nimi. Na dodatek bardzo się wydurniali. Włączyłam więc muzykę , wsadziłam słuchawki w uszy i ruszyłam przed siebie odpowiadając im tylko - Jak dla was nieznajoma- na pytanie o moje imię. Na początku nie odpuszczali ale po kilku próbach zwrócenia na siebie uwagę chyba zrezygnowali z dalszej próby nawiązania kontaktu, mi to odpowiadało, nie mam ochoty użerać się z jakimiś debilami. Pogłośniłam muzykę w telefonie i spacerowałam dalej. 


Dotarłam do jakiegoś lasku, postanowiłam wejść głębiej niego. Spacerowałam po jakiejś ścieżce , akurat leciała piosenka (Elephant man- Just can't satisfy)- bardzo ją lubię, kojarzy mi się z dziewczynami ze szkoły, ułożyłyśmy do niej układ taneczny .. i próbowałyśmy swoich sił na jakiś występach szkolnych i festynach., zazwyczaj nie wychylałam się przez jedną wadę - nieśmiałość- Tak to chyba jedna z moich większych wad . Układ ten pamiętałam bardzo dobrze, więc bez zastanowienia zaczęłam tańczyć. Lubię to.. jest takim moim hobby na równi z jazdą konną, no może nie Jazda Konna zawsze była u mnie na pierwszym miejscu. Gdy muzyka się skończyła usłyszałam bicie brawa, zdziwiłam się bo myślałam, że jestem tu sama. Myliłam się , szybko wyjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się w stronę z której dochodziły mnie te dźwięki..



2 komentarze:

  1. My name's is Bond. James Bond.
    Haha, przed chwilą to oglądałam i nie mogłam się powstrzymać, wybacz. Dzisiaj strasznie mi odwalało, rozmowa na fb przez komentarze z moimi pojebanymi przyjaciółmi to jest to, co tygryski lubią najbardziej, jednak ich zjechana psychika już nie tak bardzo, dlatego proszę o zrozumienie, jeśli coś palnę w tym komentarzu.
    No doooobra... pierwszy i zarazem ostatni błąd, jaki cholernie ranił me paczadła to to, że napisałaś "Okres trzech tygodni". Wiem, że wiele osób popełnia ten błąd, dlatego chciałam uchronić choć jedną osobę od popełniania go. Otóż... nie ma czego takiego, jak "okres czasu", ponieważ gdy mówisz okres, to masz na myśli czas, więc gdy mówisz "okres czasu", to wychodzi masło maślane (no chyba, że mówisz o tym, co ma dziewczyna co miesiąc, no ale raczej trudno to pomylić, bo to wynika z kontekstu). Tak samo jak nie powinno się mówić "okres dwóch tygodni", tylko po prostu np. "w przeciągu dwóch tygodni", "w dwa tygodnie" itp. Mam nadzieję, że rozumiesz.
    No... i to by było na tyle, jeśli chodzi o błędy. Reszta jest super, krezji, dżejzi czy jak to tam się zwie. No, mało akcji, ale mi się podoba, dlatego dawaj szybko nowy, bejbe.
    Dobra, ja kończę, bo nie chcę Cię zamęczać. W końcu jest 13 po północy! Tak więc...
    żegnam.
    C.!♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze jaki twój blog jest świetny ! :D
    Pięknie piszesz . ; )) Cudowne to ! :))
    Bardzo mis ię podoba ! :D Magicznie ! :)

    + obesrwuję . ; ))
    zapraszam na mojego bloga o One direction . ; dd
    Jak wejdziesz zaobserwuj i daj koma . :D
    Dziękuję .<3

    OdpowiedzUsuń