- Dzień dobry.
- Witaj Panienko. To dokąd jedziemy ? - zapytał miły staruszek odjeżdżając z pod lotniska.
-Na ulicę ... - zawahałam się. No bo właściwie gdzie ja mam jechać. Na jaką
ulicę. Chwilę się zastanawiałam co mam powiedzieć i jak wytłumaczyć
kierowcy gdzie w tej chwili chciałabym się znaleźć. - Właściwie to nie wiem
na jaką ulicę. - Jedyne co wiedziałam to to, że budynek, w którym mieszkało
moje rodzeństwo znajdował się w Kings Road oraz, że gdzieś niedaleko z ich mieszkania jest do Elm Park Garden Tak więc co wiedziałam, przekazałam kierowcy a on to wszystko zrozumiał i skręcając w kilka uliczek dosyć szybko zatrzymał się w miejscu w którym właśnie chciałam znaleźć się. Podziękowałam kierowcy i zapłaciłam sumę, która wyskoczyła na liczniku po czym wysiadłam z taksówki i.... "no właśnie co teraz" to, że wiedziałam mniej więcej gdzie mam się znaleźć nie oznaczało, że dojdę tam bez najmniejszych problemów. Londyn jest na prawdę wielki i mimo, że byłam blisko swego celu nadal byłam zagubiona. Nadal nie wiedziałam, w którą stronę mam się udać oraz do którego budynku mam wejść. A budynków to tam było pełno. Zdezorientowana usiadłam na ławce i wyciągnęłam telefon z torebki w celu uzyskania jakichkolwiek informacji od mojego kochanego rodzeństwa, które zapomniało o odebraniu mnie z lotniska nie informując mnie o tym, że nie przyjadą a co najważniejsze nie podając mi wcześniej żadnych informacji związanych z nazwą ulicy czy numerem mieszkania w którym mam mieszkać przez najbliższy miesiąc. "Pogratulować inteligencji Angela sama mogłaś ich o to zapytać... " odezwał się głos w mojej głowie. Przecież byłam prawie pewna, że zapomną lub coś im wyskoczy no ale jak to ja miałam złudną nadzieję.
Dobra koniec tych rozmyślań czas dowiedzieć się gdzie mam iść, gdyż ciemne chmury na niebie przysłoniły, jeszcze przed chwilą dające niesamowite ciepło, słońce. Coś czuję, że zapowiada się na deszcz. Wybrałam numer do Jess bo dzwonić do Kuby to jak walić głową w mur z powodu, że stoi nam na drodze (czyt. za ch*ja się nie dodzwonisz zwłaszcza wtedy gdy czegoś potrzebujesz).
Jeden sygnał, drugi, trzeci ... jeszcze kilka już miałam się rozłączyć jednak usłyszałam głos roześmianej siostry :
- Tak, słucham z kim mam przyjemność. ?
-Jessica! Powiedz mi jak ja mam się dostać z tego zakichanego lotniska do waszego domu skoro nie wiem nawet na jakiej ulicy mieszkacie a żadne z Was nie raczyło się pojawić i mnie odebrać. - zapytałam z udawanym oburzeniem.
- O boże. Endżi nie gniewaj się na śmierć zapomniałam. Nie ruszaj się nigdzie już po Ciebie jadę. Ale to chwilę potrwa bo jestem koło domu a za nim złapie jakąś taxówkę...
- Jestem w Elm Park Gardens. Siedzę na jakiejś ławeczce obok fontanny i czekam, tylko szybko bo zaczyna kropić.
- Co? Ale jak ? Byłaś na lotnisku... Ehhh nieważne zaraz tam będę.
Taak.. nie ma to jak powkręcać trochę siostrę. Złapałam wszystkie walizki, które wcześniej zdążyłam wyciągnąć z bagażnika zółtego auta zwanego taxi i ruszyłam w stronę ławki, która znajdowała sie obok fontanny. Usiadłam na niej i dosłownie kilka minut później obok mnie znalazła się lekko zdyszana siostra.
- No młoda. Welcome to Londyn! - oświadczyła Jess, przytulając mnie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę :D - powiedziałam z uśmiechem na ustach. I dodałam z udawanym zdenerwowaniem - Nie mów do mnie młoda. !
- Dobra, dobra. To chodź do domu bo pada.
Fakt. Stałyśmy chwilę a już zdążyło się nieźle rozpadać. Jednak nie przeszkadzał mi ten deszcz. Ta aura Londyńskiej pogody bardzo mi się podobała a wręcz wywołała u mnie niezwykłe emocje.Tak wiem jestem dziwna. No bo przecież kto normalny cieszy się z tego, że jest przemoczony do suchej nitki. Kto o zdrowym umyśle z zacieszem na ryjku zaczyna tańczyć między alejkami parku i skacze ku niebu jakby co najmniej odbijał się od trampoliny. Tak wiem ja jestem inna... ale w końcu to jest mój urok. Jestem inna od innych. Jedyna w swoim rodzaju a to czyni mnie wyjątkową "Dobra, dobra koniec tego samozachwytu czas zejść na Ziemię".
Po kilku minutach mojego "wydurniania się" bo chyba inaczej by tego ktoś nie nazwał przyglądając się mi z boku. No może ewentualnie można sobie pomyśleć.. "Ma ktoś numer do psychiatryka, bo tą co skacze niczym zając, chyba coś opętało" no ale wracając już po chwili znajdowałyśmy się pod wielopiętrowym blokiem z pięknym zdobieniami, które dawały niesamowity efekt. Raczej wolałam nowoczesny styl, jednak w tym bloku było coś takiego ... no sama nie potrafię tego określić. Coś było, co mnie przyciągało coś co bardzo mi się podobało. Sami musicie sobie wyobrazić, bo ja inaczej nie potrafię tego zdefiniować. Po prostu miało to coś.
Jessica wyciągnęła klucze ze swojej dużej, brązowej torebki i przekręciła zamek do drzwi jej mieszkania. Już po chwili usłyszałam zgrzytnięcie otwieranych drzwi i przede mną ukazał się cudowny widok wnętrza jak się okazało apartamentu rodzeństwa.
-WOW. Tu jest pięknie, no i tak przestrzennie.
- Tak, też mi się tu podoba, no i jest dosyć tanio a właściciele są bardzo mili.
- Ale windę tu macie ? - spytałam z wyczuwalną nadzieją w głosie. Bo wierzcie mi nie uśmiechało mi się codziennie schodzić i wchodzić się na 8 piętro tego bloku. Fakt byłoby to bardzo korzystne dla mojej figury ale z moim lenistwem jakoś tego nie widzę. Patrzyłam na siostrę a czytając z mimiki jej twarzy, domyślałam się jaka będzie odpowiedź.
-Jasne, że mamy. - Odetchnęłam z ulgą - Jednak nie koniecznie działającą.- no i kicha - No to jest jedne z minusów mieszkania tu. Właściciele są dosyć sceptyczni jeśli chodzi o windę. Już kilka razy z sąsiadami próbowaliśmy ich namówić aby uruchomili windę, jednak na nic się to zdało.
- Jedne z minusów ? To co jeszcze nie działa. ?
Siostra tylko się zaśmiała - Oprócz windy wszystko działa, miałam na myśli to, że jest trochę daleko do centrum.
- Jak daleko ?
- No dojazd autobusem zajmuje około pół godziny - "Taki kawał...przecież to będzie jakaś godzina drogi piechotą jak nie więcej" znowu odezwał się głos w mojej głowie, jednak byłam zbyt szczęśliwa pobytem w Londynie, że brak windy i spory kawałek do centrum a nawet to, że Naill się nie odzywa nie jest mi wstanie popsuć tego pobytu. Tak więc tylko uśmiechnęłam się do siostry i weszłam w głąb apartamentu.
Zwiedziłam kuchnię, dokładnie obejrzałam salon i oczywiście wszystkie
pokoje. Już na samym wejściu mogłam rozpoznać, który należy do kogo. Cały wystrój mieszkania był nowoczesny co trochę mnie dziwiło bo sądząc po zewnętrznym wyglądzie budynku myślałam, że będzie tu bardziej... staroświecko.
Tak chyba o to mi chodziło. Jednak to zdziwienie było dla mnie jak najbardziej wesołym zdziwieniem. Bardzo mi się podobała nowoczesna kuchnia, meble wykonane z ciemnego drewna i metalowymi uchwytami z białymi dodatkami i srebrnymi wykończeniami, wysepka kuchenna też była niesamowita i bardzo odpowiadał mi ten wystrój.
Pokój Kuby był utrzymany w jego ulubionych odcieniach czyli niebieskim, czarnym i białym. Na samym środku pokoju stało duże dwuosobowe łóżko, obok stolik nocny a na nim lampka, na przeciwko łóżka wisiał telewizor obok, którego znajdowały się dwoje drzwi. Jedne prowadzące do łazienki a drugie to te w których właśnie stałam.
Następny był pokój Jess, tak jak mówiłam od razu można było poznać do kogo należy, gdyż był utrzymany w stylu Glamour. Moja siostra uwielbiała takie wystroje, lubi też się bardzo stroić, zresztą jak już wiecie w naszej rodzinie to ona jest tą bardziej kobiecą i uporządkowaną
Ale i tak najbardziej ciekawa byłam mojego pokoju. Wprawdzie nie wyróżniał się niczym szczególnym, był to zwykły pokój z dwuosobowym łóżkiem po środku i dużą szafą utrzymany w stonowanych odcieniach czerni, brązu i bieli. Nie był jakimś cudem, po prostu był zwykłym pokojem gościnnym, którym jak się okazało mogę przemeblować i trochę pozmieniać w wystroju. Tak więc już nie długo będzie to mój prywatny kącik, całkiem odmienny od tego jakim jest teraz. Jak się okazało mam też własną łazienkę co jest dużym plusem, jeśli mieszkasz z moim rodzeństwem. Od razu udałam się do niej i kiedy zobaczyłam wannę z hydromasażem w mojej głowie ukazała się piękna wizja, w której jak się domyślacie
wskakuję do tej oto wanny i biorę długą, relaksacyjną i odświeżającą kąpiel po tej dosyć męczącej podróży.Tak to jest moje postanowienie na dziś. A swoją drogą, ten na pozór zwykle wyglądający budynek, zaskakuje mnie coraz bardziej. Po tym jak wyglądał z zewnątrz oraz zepsutej windzie, nie spodziewałam się takich luksusów. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Z walizki, którą przed chwilą do pokoju wniósł mój brat, wyjęłam ręcznik, kosmetyczkę i ciuchy na zmianę. Zdjęłam moje wcześniejsze ciuchy, już nieźle przemoczone od deszczu i już po kilku minutach leżałam cała zamoczona w wannie, odprężając się przy masażu i spokojnej muzyce, lecącej z mojej MP4. Tak zdecydowanie tego mi było potrzeba. Moją kąpiel przerwała mi Jessica, która kazała mi się pośpieszyć, gdyż za pół godziny wychodzimy, nie informując mnie dokąd i w jakim celu, poszła się szykować. Jeszcze chwilę poleżałam w wodzie i zaczęłam się zbierać do wyjścia. Założyłam wcześniej przygotowane ciuchy, włosy lekko podsuszyłam i jeszcze nie do końca suche, związałam w luźny warkocz na jedno ramię. Gdy go rozplącze z pewnością, będę miała niezłe loczki ( czyt. jak jakaś małpa na głowie). Niestety innego wyjścia, aby wyglądać w miarę przystępnie do pokazania się publicznie, nie mam. Bez zbędnych makijaży i innych tego typu czynności, założyłam swoje trampki, które również wyciągnęłam z jednej z walizek. Postanowiłam trochę rozpakować swoje rzeczy, gdyż znając moją siostrę i tak będzie trzeba na nią czekać. Wyciągnęłam zdjęcia i poustawiałam je na komodzie, niektóre ciuchy pochowałam do szafy oraz rozwiesiłam na wieszakach, moje dwie ulubione książki ułożyłam na półce i udałam się do salonu, w którym czekał już Kuba, usiadłam na kanapie, obok niego i z bananem na twarzy zaczęłam wypytywać go o to gdzie idziemy, oraz plany na najbliższe dni.. Wiele się nie dowiedziałam, gdyż jak się okazało miejscem do którego się mamy właśnie udać, jest pobliski bar, w którym Kuba czasami gra ze swoim zespołem. A o planach aby pokazać mi Londyn on nawet nie słyszał. Mogłam się domyślić. No cóż, w takim razie sama muszę zwiedzić to piękne miasto a przy okazji spędzić wspaniałe wakacje. Kiedy moja siostra, w końcu zaszczyciła nas swoją obecnością(ileż można się szykować, no dobra wiem, że ona jest modnisią i wgl. no ale bez przesady idziemy na zwykły obiad do baru.) wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się tymi cholernymi schodami na sam dół. Na szczęście pogoda się trochę polepszyła a po deszczu nie było śladu, no może poza tymi kałużami na ziemi...
Już po 15 minutach, znajdowaliśmy się przed drzwiami budynku. Weszłam do środka i udałam się za rodzeństwem do jednego z wolnych stolików. Po chwili stała obok nas kelnerka, zbierająca zamówienie. Z racji, iż byłam bardzo głodna. Zamówiłam kurczaka z frytkami i do popicia cole. Jess wzięła sałatkę a Kuba, on gdzieś poszedł razem z kelnerką. Siostra nie chciała mi powiedzieć dokąd poszedł, tak samo jak kelnerka, która zdążyła już przynieść nasze zamówienie. Wiedząc, że i tak nic nie wyciągnę z siostry, zaczęłam jeść moją dzisiejszą kolację.
Kiedy usłyszałam dźwięki gitary i pierwsze słowa piosenek granych przez jakiś zespół, wszystko stało się jasne co z moim bratem. Odwróciłam głowę aby się upewnić. TAK. Miałam rację. To dlatego zniknął, bo dziś gra tu wraz ze swoim zespołem. Miła niespodzianka. Nareszcie mogę usłyszeć jak grają, nigdy wcześniej nie miałam okazji zobaczyć ich na żywo.
-Świetnie grają! -krzyczałam do siostry, gdyż w inny sposób nie byłaby wstanie mnie usłyszeć. Piosenki zespołu, krzyki jak się okazuje dużej ilości fanów przebywających w tym momencie w lokalu, skutecznie mnie zagłuszały.
Siostra tylko pokiwała mi głową i dalej wsłuchiwała się w muzykę. Jak zdążyłam zauważyć. Ten nie duży lokal za dnia jest barem, w którym można coś przegryźć, napić się czy posiedzieć zaś wieczorem zmienia się w taki mały klub. Lokal był przepełniony, na parkiecie tańczyło wiele młodych osób, wszystkie stołu były pozajmowane i było dosyć tłoczno. Jednak atmosfera jaka tu panowała była bardzo wesoła i przyjemna. Poznałam chłopaka i przyjaciółkę mojej siostry. Janek ma 20 lat i jest bardzo zwariowany no i oczywiście przystojny. Od razu go polubiłam, zresztą tak samo jak 19-letnią Magdę.Czułam się z nimi jakbym ich znała od zawsze, aż ciężko uwierzyć, że poznałam ich zaledwie 20 minut temu. W czasie przerwy, poznałam również cały zespół. David'a, Flin'a i najmłodszego z nich Thomas'a. David i Flin są w wieku mojego brata a Thomas jest starszy ode mnie o rok. Tak jak przyjaciół siostry ich też bardzo polubiłam. Chłopcy zagrali jeszcze kilka kawałków i na ich miejsce wszedł inny zespół, który tak jak oni próbuje swoich sił.
Jessi wywijała na parkiecie wraz z Jankiem, to samo zrobił David i Flin. Jak to oni ujęli : Idą wyrywać na sławę. Chwilę później mój braciszek postanowił, że do nich dołączy, tym samym zostawiając mnie z Thomem.
- A więc jesteś siostrą Kuby, tak? - zapytał chyba dla pewności. Przytaknęłam mu i z obawy przed niezręczną ciszą zapytałam o zespół. Thomas opowiedział mi jak się poznali, ile już ze sobą grają i kto pisze ich utwory. Od razu odnaleźliśmy wspólny język a tematów do rozmowy nam nie brakowało. Niepotrzebnie się obawiałam tej niezręcznej ciszy. Praktycznie cały wieczór z nim przegadałam , no i oczywiście nie obyło się bez tańczenia. Kiedy tylko wyszliśmy na parkiet, poczułam się w swoim żywiole.
Kiedy schodziliśmy z parkietu aby trochę odpocząć, wpadła na mnie jakaś dziewczyna, była cała zapłakana i wydawała się być nieświadoma do końca tego co się wokół niej dzieje. Szybko uciekła z lokalu. Nie wiele myśląc, poprosiłam Thoma aby przekazał mojej siostrze, że wyszłam wcześniej i żeby się nie obawiała bo pamiętam drogę powrotną. Chłopak nie chciał się zgodzić ale po krótkich namowach i obietnicy, że jak tylko będę w domu, wyślę mu sms-a uległ i zgodził się. Jak najszybciej, wydostałam się z po brzegi wypełnionego lokalu i szybko się rozejrzałam aby sprawdzić w którą stronę pobiegła dziewczyna. Zauważyłam tylko zarys drobnej postaci biegnącej w okolice parku, w którym spotkałam się z Jessicą. Postanowiłam pobiec za nią.
Dziewczyna zniknęła mi z widoku, jednak nie poddawałam się. Miałam przeczucie, że muszę ją znaleźć. Już po chwili byłam w parku i przeszukiwałam alejki, jednak nigdzie jej nie było. Zrezygnowana usiadłam na ławeczce , znajdującej się obok mnie. Zastanawiałam się dokąd mogła się udać ta zagubiona dziewczyna i oczywiście co jej się stało, że płakała. Siedziałam chwilę w ciszy, gdy już miałam się zbierać, usłyszałam szelest i cichy jęk. W jednej chwili byłam przerażona, bo przecież nikogo o tej porze w parku nie było. A siostra ostrzegała mnie, że lepiej tu nie przebywać o tych porach, gdyż czasem można natknąć się tu na dosyć specyficznych ludzi, którzy jak się sami domyślacie nie mają zbyt dobrych zamiarów.
Jednak nikt się nie pojawił. Pomyślałam, że tylko mi się zdawało bo przecież nikogo tu nie ma prócz mnie i...kolejny jęk. Teraz byłam pewna, że jednak nie jestem tu sama. Szybko udałam się w stronę krzaków znajdujących się nie opodal ławki. Rozchyliłam je i ujrzałam tam drobną skuloną w kłębek postać, tej samej dziewczyny, która wpadła na mnie niecałą godzinę wcześniej w klubie, opierającą się o drzewo. Podniosła lekko głowę, którą opierała na kolanach, aby spojrzeć na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jej oczach strach, przerażenie, ból, smutek oraz pełno łez wypływających z pod jej lekko przymrużonych powiek.
-Nie bój się - powiedziałam spokojnym głosem. Nie ruszyła się. Nie jestem pewna czy to z powodu przerażenia, którym była opanowana czy może nie miała już siły uciekać. W końcu z lokalu do parku był spory kawałek. Powoli zbliżyłam się do niej, ciągle powtarzając aby się nie bała. - Nic Ci nie zrobię. Chcę tylko pomóc.- mówiłam najbardziej ciepłym głosem, jakim tylko potrafiłam.
- Jjj..a. Ja... nie chciałam.
- Spokojnie.- Nie wiedziałam jak się zachować, dziewczyna trzęsła się ze strachu. Podeszłam do niej i usiadłam obok, po czym lekko głaskałam ją po ramieniu. Po krótkiej chwili spytałam - Opowiesz mi dlaczego płaczesz? Co się stało ?
Cisza..Cierpliwie czekałam, aż dziewczyna coś powie, jednak ona płakała jeszcze bardziej. Za każdym razem gdy otwierała usta aby coś powiedzieć, wybuchała jeszcze większym płaczem. Przytuliłam ją do siebie i głaskałam po głowie, szepcząc cicho aby się uspokoiła. Dziewczyna nie protestowała. - Jeśli nie chcesz to nie musisz nic mówić.
Siedziałyśmy tak może z 15 minut a może było to już pół godziny. Straciłam poczucie czasu i nie byłam w stanie określić godziny. Wiedziałam jednak, że nie możemy siedzieć w tym parku całej nocy, w każdej chwili może zjawić się tu ktoś, kogo obecność mogła by nam zagrażać. Poza tym robiło się już chłodno i zbierało się na deszcz. Postanowiłam zabrać dziewczynę do mieszkania mojego rodzeństwa.
- Możesz wstać.? - zapytałam. Dziewczyna, która już nie co się uspokoiła, spojrzała na mnie zdezorientowana. - Nie możemy tutaj siedzieć. Tu może być niebezpiecznie o tej porze. Zabieram Cię do siebie. Tam na spokojnie pogadamy. Okey ?
Dziewczyna tylko pokiwała głową i zaczęła podnosić się z Ziemi..
- A tak w ogóle to jestem Angela.
- Lizzy - wyszeptała i chyba lekko się uśmiechnęła, jednak mogło mi się tylko zdawać gdyż było już bardzo ciemno.
W ciszy udałyśmy się w stronę mieszkania, deszcz zaczynał pokropywać i teraz ciężko było odróżnić czy łzy na twarzy dziewczyny to łzy czy krople deszczu.
______________________________________________________________
No więc jest sobie taki rozdział. Wiem, że nie jest jakiś super ale dodaje bo coś dodać trzeba. Właściwie to ma być taki wstęp do zapoznania z Lizzy, która będzie odgrywała dosyć dużą rolę w tym opowiadaniu. No i teraz pytanie do Was. Dlaczego według was Lizzy wybiegła z klubu roztrzęsiona? Co chcielibyście ujrzeć w kolejnych rozdziałach ? Czy chcielibyście aby Lizzy była z którymś z chłopaków?
Na górze jest zakładka SPAM i jeśli już tak bardzo chcecie reklamować swoje blogi to róbcie to tam, pod rozdziałami takich komentarzy nie będę udostępniać.
Jeśli macie jakieś pytania do mnie lub bohaterów to możecie zadawać je w komentarzach lub w zakładce PYTANIA, która również znajduje się u góry. ;)
Życzę miłego czytania i oczywiście komentujcie, nawet nie wiecie jaką to daje motywację. No i jeszcze jedno pytanko czy chcecie rozdział z perspektywy kogoś innego jeśli tak to kogo ?... Byłabym wdzięczna za polecanie mojego opowiadania znajomym i innym czytelnikom. xoxo
10kometarzy = nowy rozdział
( Anonimki proszę o podpisywanie się...)
Pozdrawiam
Dreaaams ♥!
Jej. Jak fajnie Engy przyleciała do Londynu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Niall zdąży wrócić zanim dziewczyna wyleci. Liczę na to, że Engy będzie z Niall'em.
Czekam na kolejny.
Świetne. Czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńMyślę ze zabila kogoś ;)
Świetny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to to że Lizz kogoś zabiła (głupie wiem.. Ale nie chcę żeby tak było)
Niech Lizzy będzie przyjaciółką zespołu a nie dziewczyną któregoś z nich.. Chociaż ciekawie by było gdyby Angela zobaczyła ją i Nialla którzy się całują.. Oj tak.. Lubię skandale.. Wtedy zeozpaczony chłopak zaczyna przepraszać i prosić o drugą szanse.. To by było ciekawe.. ;p
genialnie! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Już od dawna czytam twojego bloga i chciałabym usłyszeć twoją opinię na temat mojego. Będę wdzięczna
OdpowiedzUsuńKate :)
http://baby-let-me-be-your.blogspot.com/
Super rozdział. Jestem strasznie ciekawa o co chodzi z Lizzy. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieje, że będzie też coś o Niall'u i że niedługo się pogodzą.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, bo znów o mnie zapomniałaś, a uwielbiam twoje dłuuuugie komentarze http://once-upon-a-dreams.blogspot.com/
Świetny rozdział .
OdpowiedzUsuńSzybko dodawaj kolejny :P
Ekstra rozdział.
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny :D
Hej. Sorry za spam, ale prosiłaś mnie, żebym napisała ci jak dodam nowy rozdział na moim blogu. Dzisiaj napisałam 25, a jutro pojawi się 26 :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://once-upon-a-dreams.blogspot.com
Super. :) czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńZajebiście jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńhttp://onedirectionbywariatka.blogspot.com/ - zapraszam ;3
Wow... Super:)
OdpowiedzUsuńNina;*
fajne te opowiadanie czekam na więcej
OdpowiedzUsuńŚwietne to opowiadanie . Naprawdę bardzo mi się podoba . Mam nadzieje ,że wszystko się ułoży i ona się pogodzi z Niall'em . A co do Lizzy może być z jakimś z chłopaków ale niech nie podrywa czasem Nialla heh to na tyle . Pozdrawiam i czekam na dalszy rozdział ; )
OdpowiedzUsuń